Codzienność

Rozszczep a żłobek

Niania czy żłobek?

Mój urlop powoli się kończył, a ja musiałam wrócić do pracy, więc trzeba było podjąć tę męską decyzję: niania czy żłobek?

Mam duże opory przed wpuszczaniem obcych ludzi do swojego domu pod swoją nieobecność. Nie potrafiłam sobie wyobrazić tego, że jakaś obca Pani się tu będzie kręcić i zajmować moim dzieckiem, a do tego cały dom zostanie w jej rękach. Na tamtą chwilę nie mieliśmy też nikogo z polecenia, a takie Panie są najcenniejsze, bo sprawdzone.

Słyszałam natomiast dużo pozytywnych rzeczy na temat rozwoju dziecka, które uczęszcza do żłobka, więc wydawało się to idealną opcją.

Obaj synowie zaczęli się oswajać ze żłobkiem w okolicach pierwszych urodzin.

Choroby, choroby, choroby…

Każdy z nas na pewno słyszał o tym, jak to dzieci zaczynające przygodę ze żłobkiem co chwilę chorują. Czy to prawda? Według mnie nie ma na to reguły.

Pierwszy syn zanim poszedł do żłobka był cały czas zdrowy. Choroby zaczęły się dopiero po jego rozpoczęciu. Poza zwykłymi przeziębieniami zdarzały się też zapalenia ucha, co akurat w przypadku naszych dzieci nie jest szczególnie mile widziane. Rozszczep sprzyja gromadzeniu się płynu w uszach, a ten z kolei może powodować problemy ze słuchem. Nie mówiąc już o tym, że samo zapalenia ucha jest dość nieprzyjemne. Trzeba więc bacznie kontrolować uszy i zwracać na to uwagę pediatrom podczas rutynowych badań, jeśli przypadkiem ominą ten etap.

Bywały więc miesiące, kiedy np. syn był tydzień w żłobku, a potem dwa tygodnie w domu. Ale czy gdyby urodził się bez rozszczepu to by nie chorował? Oczywiście, że nie. Dzieci bez rozszczepu również chorują, również m.in. na zapalenie uszu, mają robione drenaże. Nie jest to tylko przypadłość naszych dzieci.

Drugi syn, urodzony z obustronnym rozszczepem, chorował znacznie mniej. Mimo, że zaczął chodzić do żłobka w okolicach października, czyli sezon chorobowy w pełni, to nie przypominam sobie, żeby powtarzał się scenariusz tydzień w żłobku – dwa tygodnie w domu.

Inność

To jest chyba coś, czego najbardziej się obawiałam. Począwszy od karmienia do obaw o wyśmiewanie. Zanim zapisaliśmy syna do żłobka to oczywiście powiedzieliśmy o naszej sytuacji i dla Pań nie było to żadnym problemem.

Z racji operacji, rozszerzanie diety u nas nie ruszyło pełną parą od 6 miesiąca życia. Młodszy synek miał operację dopiero gdy miał skończone 8 miesięcy, a potem trzeba czasu na zagojenie się wargi i podniebienia. A przecież do rozpoczęcia żłobka już tak niewiele! To był na pewno bardzo stresujący moment dla mnie, bo synek dużo jeszcze pił ze specjalnej butelki i miałam obawy, czy Panie z przedszkola dadzą sobie z tym radę. Stałe posiłki jadł już chętnie, ale jednak w większości było to wciąż mleko.

Ku mojemu zdziwieniu, kiedy poszedł do żłobka, sytuacja bardzo dynamicznie się zmieniła. Synek zaczął zajadać stałe pokarmy z większym apetytem. Były może tylko 2 takie sytuacje, kiedy Panie dały mu mleko.

Większość maluszków miała swoje bidony z rurką do picia. Nasi synowie nie potrafili jeszcze pić ze słomki. Do tego doszliśmy z czasem. Od początku uczyłam ich pić z kubka Doidy, więc taki też zaniosłam do żłobka.

Jak to mama, obawiałam się też tego, że ktoś mojemu dziecku będzie robił przykrość z racji nieco odmiennego wyglądu. Być może żłobek to jeszcze zbyt wczesny etap, żeby rówieśnicy zauważyli coś dziwnego. Jedyna historia jaką pamiętam to taka już z przedszkola, kiedy to przyszła nowa Pani logopeda. Zapytała wychowawczynię starszego synka, czy przypadkiem nie miał on tu nic pod noskiem robione. Ku mojemu zdziwieniu, wychowawczyni powiedziała, że nie, że nic o tym nie wie. Wychowawczyni, która widzi go codziennie. Przyznam, że mnie to zaskoczyło. Pozytywnie oczywiście. Widocznie synek wygląda na tyle dobrze, że jest szansa, że może inni również nie zobaczą niczego dziwnego w jego wyjątkowym uśmiechu.

Operacja

Pierwsza operacja odbywa się zwykle w wieku 6-8 miesięcy, generalnie przed ukończeniem pierwszego roku życia. Dziecko idzie już więc do żłobka “naprawione” z zewnątrz 😉

Druga operacja, przeszczep kości do wyrostka zębodołowego, odbywa się z kolei w wieku około 2-3 lat, czyli jeszcze w czasie uczęszczania do żłobka. Jest to bardzo stresujący moment sam w sobie, a do tego musimy zadbać o to, żeby nasze dziecko było całkowicie zdrowe. Dlatego przed tą operacją nasz syn miał nieco ponad tydzień wolnego od żłobka.

Rozwój

Możesz pokazywać dziecku coś 100 razy w domu, a on tego nie złapie. A pójdzie do żłobka i coś, co do tej pory było nieosiągalne – nagle okaże się możliwe. Przykład? W domu nie chce jeść sam, woli być karmiony. A w żłobku widzi jak dzieci jedzą same i też tak chce. Oczywiście złe nawyki dziecko też podpatruje, ale jak wiadomo – równowaga w przyrodzie musi być zachowana 😉

Kolejną sprawą jest nauka przez zabawę – ja wyszukiwałam pomysły na nowe aktywności w internecie. Wydawało mi się, że to co robimy razem w domu jest super fajne i kreatywne. Niektóre zabawy wyglądały na zbyt skomplikowane w stosunku do wieku moich dzieci, więc nawet ich nie próbowałam odtwarzać. Okazało się to dużym błędem.

Panie ze żłobka regularnie wrzucają zdjęcia dzieci podczas zabawy i zawsze jestem pełna podziwu. Ja sama nigdy bym nie wpadła na tego typu rozrywkę.

Przebywanie w żłobku to również kontakt z rówieśnikami. Z pewnością wpłynęło to korzystnie na rozwój mowy. W żłobku odbywają się również zajęcia z logopedą, więc to kolejny plus.

Nie ma się czego bać

To, że nasze dzieci urodziły się nieco bardziej wyjątkowe od reszty, nie znaczy, że musimy rezygnować z takich instytucji jak żłobek. Czas tam spędzony z pewnością przyniesie wiele korzyści zarówno dla Was, jak i dla Waszych dzieci. “Ciocie” na pewno dołożą wszelkich starań, żeby Wasze Skarby spędzały z nimi czas bezpiecznie i kreatywnie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *