Codzienność,  Gadżety,  Operacja

Dwa gadżety zapewniające sen po operacji

Płacz, krzyk, płacz, krzyk

…i tak w kółko przez pół nocy. Po operacji każde dziecko reaguje inaczej na to, co się wydarzyło. Młodszy synek dużo w nocy płakał i krzyczał. Pomimo noszenia go na rękach – nie bardzo chciał się uspokoić. O sen było ciężko. Zarówno dla niego, jak i dla nas.

Można pomyśleć, że coś go bolało, ale dostawał regularnie środki przeciwbólowe. Jedyne co nam pozostawało to przeczekać ciężkie chwile i mieć nadzieję, że lada dzień będzie lepiej.

Pół domu do Warszawy?

Przy pakowaniu nas na wyjazd do Warszawy staraliśmy się brać z domu tylko rzeczy niezbędne. Gadżety zostawały w domu, bo przecież to tylko gadżety ułatwiające życie, a nie niezbędne rzeczy do przetrwania. Tak mi się wtedy wydawało.

Pomimo, że z jednego z nich korzystałam codziennie, to po prostu nie było fizycznej możliwości go ze sobą zabrać. O czym mowa?

Łóżeczko

Jednym z takich gadżetów było łóżeczko Chicco Baby Hug, którego używałam na co dzień w domu. Można go złożyć i przetransportować, ale wciąż zajmuje mnóstwo miejsca, a bagażnik rozciągliwy niestety nie jest.

Co w tym łóżeczku takiego fajnego? Przede wszystkim to, że dziecko zasypiało w nim przy poruszaniu w przód i w tył. Nie trzeba było go nosić na rękach. Powiecie, że to żadna filozofia – głęboki wózek działa tak samo. Niestety syn już dawno z niego wyrósł i komfortowe spanie nie było możliwe.

Chicco Baby Hug 4w1

Bardzo fajną opcją w tym łóżeczku jest możliwość regulacji góra/dół samej gondoli – nie raz się zdarzało, że zupełnie nie miałam sił stać, więc byle kawałek podłogi wystarczył, żeby na nim usiąść, gondola szła w dół i wszystko było pod kontrolą. Można było bujać dalej.

W pałąku dołączonym do łóżeczka są wbudowane różne melodyjki, które uspokajały naszego synka. Jest również światełko. Jednak wg mnie cały pałąk jest dość lichej budowy. W pierwszym tygodniu użytkowania, gdy mąż chciał przemieścić wózek z dzieckiem w inne miejsce, chwycił za ten właśnie pałąk, przez co pękł w jednym miejscu. Nie przeszkadza to w późniejszym użytkowaniu, jednak jak na sprzęt za taką cenę to można oczekiwać trochę więcej.

Uszkodzony pałąk

Niewątpliwym plusem Chicco Baby Hug jest to, że możemy mieć dziecko cały czas na oku. Gotujesz obiad? Chcesz się wykąpać? Nie ma problemu.

Minusem jest cena – zaczyna się od 700 zł za nowe łóżeczko.

Ale jak to wszystko się ma do operacji…?

Cudowna rakieta

Gdy wróciliśmy z Warszawy do domu to oczywiście korzystałam z naszego łóżeczka Chicco. Jeden z trudniejszych aspektów, czyli usypianie dzidziusia było w końcu trochę łatwiejsze. Nie wyeliminowało to jednak budzenia się w środku nocy z płaczem.

Pomimo pełnego brzuszka, podania przeciwbólowych, bujania w łóżeczku i tulenia, on wciąż nie chciał spać. Tu na ratunek w kryzysowych sytuacjach przychodziła rakieta, dosłownie. Na dodatek wibrująca.

Nasz synek od zawsze był dość płaczliwy, ciężko go było odłożyć do spania, więc próbowaliśmy przeróżnych sposobów, aż dotarliśmy do Rockit Rocker.

To wibrujące urządzenie w kształcie rakiety. Można ją przypiąć do każdego wózka, w tym do naszego łóżeczka Chicco, przez co wprawia je delikatnie w ruch. Koszt to ok. 200 zł.

Były noce, że tylko z tą rakietą syn zasypiał, a gdy tylko się wyłączała – budził się. Zawsze to dawało 30 minut snu dla mnie i dla synka, bo tyle trwa jeden cykl wibracji. Możliwa jest również regulacja mocy – od bardzo łagodnych do mocniejszych drgań.

Połączenie idealne

Połączenie rakiety z przenośnym łóżeczkiem u nas się świetnie sprawdziło. Gdyby nie to, zarówno ja jak i syn, z pewnością zaliczylibyśmy więcej nieprzespanych nocy.

Minusem jest dość wysoka cena tych gadżetów. Jednak uważam, że to był bardzo dobry zakup i gdybym miała jeszcze raz je kupić to na pewno bym to zrobiła. Żałuję, że nie miałam łóżeczka przy pierwszym synku, bo daje ono więcej swobody dla rodzica.

Wszystko co dobre szybko się kończy. Gdy synek zaczął samodzielnie siadać to korzystanie z łóżeczka nie było bezpieczne, więc trafił już w ręce innej rodziny. Na szczęście jest to na tyle “chodliwy” gadżet, że udało się je sprzedać w bardzo dobrej cenie.

5 komentarzy

  • Martin

    Witam. Wczoraj dowiedzieliśmy się o rozszczepie wargi i podniebienia u naszej córeczki i czytam pani blog chyba 5 raz, żeby jakoś się do tego przygotować. Dziękuję za napisanie tego wszystkiego. Pozdrawiam Tatuś ślicznej córeczki.

  • Przyszła Mama

    Witam.

    Około 2tyg temu dowiedzieliśmy się, że Nasz kochany synek ma urodzić się z całkowitym rozszczepem wargi i podniebienia…
    Był a raczej w dalszym ciągu jest to dla Nas szok.
    Ale powoli staramy się wrócić do codzienności i spraw przyziemnych przeczesujac Internet w tym temacie.
    Bardzo mnie cieszy fakt że trafiłam na Pani bloga pozwolił Nam uzmysłowić sobie że wszystko jest do przetrwania , wiadomo z wieloma wyrzeczeniami, cierpliwością, łzami i strachem.
    Dlatego też chciałam podziękować za tak osobiste opisanie całej historii bo przyznam że z zapartym tchem przeczytałam całość od A do Z !
    Niemniej jednak mam pytanie odnośnie umówienia pierwszej wizyty w klinice Formmed.
    Pisała Pani ,że umówiliscie się na taką wizytę kiedy była Pani jeszcze w ciąży jak to wyglądało?
    Czy dzwoniąc na infolinię w celu umówienia spotkania zaznaczyła Pani ,że jest jeszcze w ciąży i chodzi o konsultacje jeszcze przed porodem?
    Jak cenowo kosztowała wizyta?

    Będę bardzo wdzięczna za pomoc .
    Jak również czekam na kolejne pomocne wpisy.
    Pozdrawiam .

    • Mama

      Witaj imienniczko 🙂

      Cieszę się bardzo, że udało się Pani dotrzeć do mojego bloga i znalazła Pani cenne informacje. Staram się ich dodawać jak najwięcej, ale jednak praca, dom i dwójka dzieci trochę to spowalnia 😉 Mogę jednak obiecać, że niedługo pojawi się nowy wpis, który może Panią zainteresować, bo wiąże się jeszcze z momentem, kiedy byłam w ciąży 🙂

      Co do Formmedu – wizyta tam, będąc w ciąży, odbyła się raczej z naszej ciekawości i chęci większego zgłębienia tematu. Zapisując się telefonicznie nie trzeba uprzedzać, że jest Pani w ciąży. My na pewno też liczyliśmy na to, że po niej będziemy trochę spokojniejsi, bo bardziej będziemy wiedzieli czego się spodziewać. Pani prof. pokazała nam też zdjęcia dzieci przed i po operacji. Obie nasze wizyty odbyły się u prof. Dudkiewicz i przy pierwszej wizycie w drugiej ciąży usłyszeliśmy praktycznie to samo co i w pierwszej ciąży. Na niektóre nasze pytania dostawaliśmy wymijające odpowiedzi, więc nie do końca byliśmy zadowoleni. Koszt konsultacji wtedy wynosił 300zł (u innych lekarzy były one niewiele tańsze).

      Na drugą wizytę, kiedy już drugi syn się urodził, wybraliśmy dr Surowca i to był strzał w 10. Wszystko dokładnie opisał, rozrysował. Jednak umawiając się do niego trzeba wziąć pod uwagę opóźnienia. Pamiętam, że bardzo długo czekaliśmy na wizytę, a potem jak weszliśmy to okazało się, że sami siedzieliśmy u niego prawie godzinę, więc od tej pory jestem wyrozumiała w tym temacie 😉

      Wyznaczenie terminu operacji i tak odbędzie się dopiero wtedy kiedy dzidziuś się urodzi. Dla spokoju myśli, jeśli zdrowie i fundusze pozwalają to myślę, że warto odbyć taką wizytę.

      Pozdrawiam i proszę być dobrej myśli 💖

  • Przyszła Mama

    Serdecznie dziękuję za tak szybką odpowiedź oraz pokrzepiające słowa.
    W takim razie oczekuję z niecierpliwością na kolejny wpis .

    Pozdrawiam .

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *